Ciągle dzwoniący telefon, skrzynka zasypana milionem nieodczytanych maili, tysiąc rzeczy do zrobienia na wczoraj z czego o połowie już zdążyłaś zapomnieć - znacie to? Wiele z nas łączy pracę ze studiami lub prowadzi własny biznes - wiele z nas doświadczyło również momentu w którym nadmiar obowiązków sięgnął zenitu a w ferworze pracy zdążyłyśmy się pogubić już dziesiątki razy. Na szczęście żyjemy w dobie mobilnego internetu i na wyciągnięcie ręki mamy wachlarz aplikacji do zarządzania czasem, jednak nie każda z nas jest zwolenniczką tej formy organizacji czasu. Jeśli więc jesteś "dinozaurem" i wolisz kartkę papieru w duecie z długopisem zamiast smartfona wypełnionego listą spotkań - dobrze, że tu zajrzałaś!
1. Kalendarz książkowy
Od paru lat jestem wierna kalendarzom książkowym - szczególnie tym w formacie B5, z powodzeniem mieszczą się w torebce a ich zawartość idealnie odpowiada moim potrzebom. Kalendarz prawie zawsze towarzyszy mi w pracy - uwierzcie bez tych kilku kartek z wyszczególnionym podziałem dni i godzin nie byłabym w stanie funkcjonować. Dla mnie to forma typowo przenośna, mogę w nim kreślić do woli i choć zawsze obiecuje sobie, że tym razem zachowam ład i porządek - to chyba nigdy nie nastąpi.
Week planner to nie tylko świetny element wystroju wnętrz, to również dobra wersja plannera na cały tydzień, jego prosta forma i minimalizm kolorystyczny od razu zachęciły mnie do kupna - dodatkowym atutem była jego niska cena. Planner oferuje nam miejsce do zapisków nie tylko zadań do wykonania na konkretny dzień ale również uwzględniono miejsce na notatki dodatkowe oraz przewidziano możliwość doczepienia karteczek za pomocą dołączonych do zestawu magnesów. Prostota i funkcjonalność tego gadżetu spodoba się wielu osobom.
3. Drukowany planner miesięczny
Rok temu byłam w posiadaniu przeogromnego InspiPlannera, w tym roku poszukiwałam czegoś bardziej zgrabnego ale z szerszą zawartością niż kalendarz a przede wszystkim czegoś co będzie służyło jako "stacjonarny notatnik". Jako typowy przykład wzrokowca zdecydowałam się na miesięczny planner w wersji do samodzielnego wydruku. Czym różni się od zwykłego ściennego kalendarza? Przede wszystkim jest miejsce na wyznaczenie celów, zapiski istotnych rzeczy, dodatkowe parę linijek na notatki - po za tym to po prostu "kartka z kalendarza", której powierzchnię możemy zapełniać w kreatywny sposób.
Podsumowując - kalendarz to nieodłączna część mnie, to rzecz która wychodzi ze mną z mieszkania za każdym razem, week planner świetnie zdobi biurową część pokoju a drukowany planner miesięczny pozwala mi na zapiski rzeczy istotnych, przypomina o wyznaczonych celach oraz w przestrzeni biurowej jest ze mną na wyciągnięcie ręki.
3. Drukowany planner miesięczny
Rok temu byłam w posiadaniu przeogromnego InspiPlannera, w tym roku poszukiwałam czegoś bardziej zgrabnego ale z szerszą zawartością niż kalendarz a przede wszystkim czegoś co będzie służyło jako "stacjonarny notatnik". Jako typowy przykład wzrokowca zdecydowałam się na miesięczny planner w wersji do samodzielnego wydruku. Czym różni się od zwykłego ściennego kalendarza? Przede wszystkim jest miejsce na wyznaczenie celów, zapiski istotnych rzeczy, dodatkowe parę linijek na notatki - po za tym to po prostu "kartka z kalendarza", której powierzchnię możemy zapełniać w kreatywny sposób.
Podsumowując - kalendarz to nieodłączna część mnie, to rzecz która wychodzi ze mną z mieszkania za każdym razem, week planner świetnie zdobi biurową część pokoju a drukowany planner miesięczny pozwala mi na zapiski rzeczy istotnych, przypomina o wyznaczonych celach oraz w przestrzeni biurowej jest ze mną na wyciągnięcie ręki.
Jeśli blog Ci się spodobał - zaobserwuj i zostań ze mną na dłużej :)!
Fajniutkie gadżety coś dla mojego faceta 😂
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńKalendarz mam, ratuje mi zycie :)
OdpowiedzUsuńMój blog - Klik. Zapraszam! ;)
Ja nie wyobrażam sobie życia bez kalendarza, blogowego bujo i miliona karteczek :D Uwielbiam notować, planować i zapisywać :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze od dwóch lat nie wyobrażam sobie życia bez kalendarze i powoli zaczynam już poszukiwać na rok 2018 bo pojawiają mi się nowe terminy a zaznaczanie w kółeczko w miniaturowej wersji nie jest dobrym pomysłem, bo zapomnę szczegółów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Madda
Ja zawsze mam przy sobie kalendarz, ale w bardzo niewielkim formacie bo nie lubię dzwigać :D
OdpowiedzUsuńKalendarz książkowy mam i się z nim nie rozstaję. Ale nad plannerem myślę czy jest mi potrzebny ;)
OdpowiedzUsuńJa bez kalendarza - tradycyjnego - nie wyobrażam sobie życia. Z planerów też wielu korzystam, nawet do zarządzania finansami domowymi :) I na kartkach uwielbiam planować :)
OdpowiedzUsuńja jestem zdecydowanie kalendarzowa :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam się z kalendarzami i planerami miesięcznymi. Kiedyś nosiłam przy sobie kalendarz cegłę, ale odkąd zaczęłam używać segregatora, zmieniłam przyzwyczajenia. Korzystam jeszcze z "to do list".
OdpowiedzUsuńJa tam jestem jeszcze większym tradycjonalistą. Mam swój kalendarz w głowie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką organiz0owania się na papierze niż w apkach. I bez plannera to się nigdzie nie ruszam. :)
OdpowiedzUsuń